Od 10 lutego 1940
r. do czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego, okupującego tereny II
Rzeczypospolitej, zorganizowały cztery wywózki na Wschód obywateli polskich
różnych narodowości.
- Był to wielki proces, który miał na celu osłabienie
polskości na Kresach oraz uderzenie w osoby, które były związane z tworzeniem
polskiej niepodległości
Pierwsza z deportacji objęła głównie rodziny urzędników
państwowych, m.in. sędziów, prokuratorów, policjantów,
leśników, właścicieli ziemskich, a także wojskowych, w tym uczestników
wojny polsko-bolszewickiej. Wywożeni trafiali w okolice Archangielska oraz do
Irkucka, Kraju Krasnojarskiego i Komi.
Pierwsza wywózka była największa - dotyczyła ok. 140 tys.
osób - i najbardziej tragiczna pod względem liczby ofiar. Deportowano wtedy
m.in. wielu mieszkańców Białegostoku i okolic. Historycy szacują, że w sumie na
Syberię wywieziono od 300 tysięcy do ponad 1 mln osób. Wielu z deportowanych
nie przetrwało podróży, wielu nigdy nie wróciło z zesłania.
- Wspominając ten dzień, musimy myśleć o ofiarach, o
rodzinach, o osobach, których dotknęły deportacje. Była sroga zima –
przewieziono je głównie w północne rejony Związku Sowieckiego, gdzie warunki
przebywania były bardzo trudne. Sam transport odbywał się w nieludzkich
okolicznościach – wiele osób go nie przeżyło. Ta historia tworzy naszą
współczesność, powinna być przekazywana z pokolenia na pokolenie