Nie
kupujemy niemieckich i rosyjskich towarów
https://vod.gazetapolska.pl/26344-nie-kupujemy-rosyjskich-towarow-sprawdzajcie
Nie
kupujemy niemieckich i rosyjskich towarów
https://vod.gazetapolska.pl/26344-nie-kupujemy-rosyjskich-towarow-sprawdzajcie
|
|
O
Panie, któryś jest na niebie,
wyciągnij sprawiedliwą dłoń!
Wołamy z wszystkich stron do Ciebie
o polski dach i polską broń.
O Boże, skrusz ten miecz, co siecze kraj,
do wolnej Polski nam powrócić daj!
By stał się twierdzą nowej siły
nasz dom, nasz kraj.
O usłysz, Panie, skargi nasze,
O, usłysz nasz tułaczy śpiew!
Znad Warty, Wisły, Sanu, Bugu
męczeńska do Cię woła krew!
O Boże, skrusz ten miecz, co siecze kraj,
do wolnej Polski nam powrócić daj!
By stał się twierdzą nowej siły,
nasz dom, nasz kraj.
Rozkazem
Wodza Naczelnego gen. broni Władysława Sikorskiego, 8o lat temu 14 lutego 1942, Związek Walki Zbrojnej został przekształcony w Armię Krajową - najsilniejszej i najlepiej zorganizowane podziemne wojsko w okupowanej Europie
https://www.youtube.com/watch?v=I6U4lj3irHs
Przemówienie
Prezesa Związku Żołnierzy Armii Krajowej – Okręg Elbląg , Pana Ireneusza
Ziemińskiego, podczas uroczystości miejskich w Elblągu
W dniu dzisiejszym pamiętamy i
oddajemy Cześć bohaterskim żołnierzom walczącym w szeregach Armii Krajowej. We
wrześniu 1939 roku Wojsko Polskie zgrupowane w poszczególnych Armiach broniły
bohatersko granic
II Rzeczpospolitej. Wojna obronna jeszcze trwała, a najeźdźcy –
narodowo-socjalistyczne Niemcy i komunistyczna Rosja dokonały kolejnego – IV
rozbioru Polski. Nasze armie zostały rozbite, terytorium RP zajęte przez
4 państwa sąsiedzkie, ale Naród Polski nadal istniał i zdecydował się walczyć
dalej o wolną i suwerenną Ojczyznę. Rząd i administracja państwowa dalszą pracę
prowadziła z terenu państw sojuszniczych. W kraju tworzone były poszczególne
struktury Państwa Podziemnego. W dniu 14 lutego 1942 roku powołana została
Armia Krajowa, która scaliła działające od września 1939 roku różne,
patriotyczne i wojskowe organizacje. Choć była to Armia ochotnicza to
postawiono przed nią zadanie obrony wszystkiego co Polskie na całym terenie RP.
Wynikało to z nadal obowiązującej Konstytucji II RP, której
Art. 1 stanowił:
1) Państwo Polskie jest wspólnym
dobrem wszystkich obywateli.
2) Wskrzeszone walką i ofiarą
najlepszych swoich synów ma być przekazywane w spadku dziejowym z pokolenia na
pokolenie.
3) Każde pokolenie obowiązane
jest wysiłkiem własnym wzmóc siłę
i powagę Państwa.
4) Za spełnienie tego obowiązku
odpowiada przed potomnością swoim honorem i swoim imieniem.
Dziś możemy stwierdzić, że z
obowiązku walki o ciągłość i zachowanie polskości Armia Krajowa wywiązała się w
pełni. Należy jednak pamiętać
o stratach i ofiarach jakie ta formacja poniosła w trakcie i po II Wojnie
Światowej.
Obecnie możemy brać przykład z
obywatelskiej postawy żołnierzy z AK.
O wyjazdach na Węgry krążą
już legendy. Beata Dróżdż mówi nam o co chodzi: „To rodzaj pozytywnego
uzależnienia”
https://niezalezna.pl/429592-o-wyjazdach-na-wegry-kraza-juz-legendy-beata-drozdz-to-rodzaj-pozytywnego-uzaleznienia
Już 13 marca wszyscy chętni, w tym oczywiście członkowie Klubów „Gazety
Polskiej”, wyruszą w drogę do Budapesztu, aby wziąć udział w uroczystościach z
okazji węgierskiego święta narodowego i przejść w Marszu Pokoju. Podobnie jak w
ubiegłych latach, tegoroczna wyprawa do Bratanków cieszy się ogromnym
zainteresowaniem, zwłaszcza, że będzie to wyjątkowy - X Wielki Wyjazd na Węgry.
Niezalezna.pl: To już dziesiąty,
można powiedzieć - jubileuszowy wyjazd na Węgry. Nie znudziło się uczestnikom?
Wielu z nich jeździ tam cyklicznie.
Beata Dróżdż: Nie, wręcz przeciwnie! Wszyscy tylko mamy nadzieję, że można będzie
bezpiecznie wziąć w nim udział, mam na myśli pandemię. Tam jest niepowtarzalna
atmosfera i najlepiej jest o tym rozmawiać z ludźmi, którzy pojechali pierwszy
raz, kiedy wspominając powitanie i życzliwość Węgrów mają łzy w oczach.
Podobno w czasie, kiedy
Polacy przyjeżdżają do Budapesztu, są w wyjątkowy sposób fetowani, a w
restauracjach pojawiają się jadłospisy w naszym języku?
Tak, bo to jest wyjątkowe wydarzenie, które - podkreślam - jest
otwarte dla wszystkich i po tylu latach widzimy, że ludzie jeżdżą też
indywidualnie. Nawiązali tam znajomości, przyjaźnie i odwiedzają się. Powstają
osobiste relacje i to jest niesamowite. My przyjeżdżamy na ich święto narodowe
15 marca a oni przyjeżdżają do nas do Krakowa 11 listopada. Pierwszego dnia
poruszamy się jeszcze bez flag, ale napotykamy informacje przed restauracjami
typu: „Dziś Polacy jedzą za darmo”. Jak usłyszą język polski, to zdarza się, że
nic nie płacisz, bo koniecznie chcą coś nam zafundować.
Jak się dogadujecie, bo
język węgierski jest raczej trudny dla Polaków i chyba działa to też w drugą
stronę?
Nie ma bariery. Mało tego, podchodzą do nas Węgrzy i po polsku mówią:
dziękujemy, dzień dobry, kochamy was. My staramy się odwzajemniać po węgiersku
i przed każdym wyjazdem sobie to odświeżamy. Co ciekawe i wzruszające –
podchodzą do nas Węgrzy, którzy potrafią zaśpiewać polski hymn, po polsku i po
węgiersku. My też śpiewamy po węgiersku. Paweł Piekarczyk nas już w tej kwestii
wyszkolił. Zawsze przed przyjazdem do Budapesztu jest trening, zawsze jest tekst
drukowany i cały pociąg uczy się, żeby wspólnie z Węgrami śpiewać podczas ich
uroczystości.
Publikowaliśmy na portalu
filmową relację z zeszłorocznego wyjazdu. Sielska atmosfera i gromkie śpiewy w
pociągu. To robi wrażenie.
Zgadza się, bo podczas tych wyjazdów spotykają się ludzie, którzy myślą
podobnie. Ci, którzy jadą po raz pierwszy, są na początku zwykle bardziej
wstrzemięźliwi, ale już w drodze powrotnej widać, że to się zmienia. My staramy
się organizacyjnie to wszystko spiąć, żeby nikt nie czuł się źle, żeby każdy
mógł się odnaleźć i wiedział jak się poruszać. Kiedy przyjeżdżamy do
Budapesztu, Węgrzy, którzy znają język polski podchodzą już na dworcu i
umawiają się, żeby nas oprowadzić, żeby pokazać najciekawsze miejsca swojej
stolicy. To bardzo zacieśnia relacje międzyludzkie. Potem zawsze jedziemy
autokarami pod pomnik Józefa Bema, pod tablicę katyńską i tablice smoleńską. W
hotelu pomagamy się wszystkim zameldować, bo język angielski w wykonaniu Węgrów
jest specyficzny (śmiech).
Jak wygląda sam marsz?
Kiedy widzą jak idziemy zorganizowaną grupą z tym naszym wielkim banerem
polsko-węgierskim, to z automatu są oklaski, brawa, uściski dłoni, przytulanie.
Nie jest łatwo utrzymać w zorganizowany sposób grupę pięciuset osób, żebyśmy
byli widoczni i żeby nas było widać, więc w zeszłym roku szliśmy prawie na
końcu tej wielkiej manifestacji. Kiedy stanęliśmy i zaczęliśmy śpiewać polskie
pieśni i wznosić węgierskie hasła, to ludzie podchodzili do nas z płaczem.
Koleżanka, która była pierwszy raz opowiadała mi, jak podeszli do niej Węgrzy i
zaprosili do pobliskiej restauracji, bo stwierdzili, że muszą jej postawić
kieliszek wina, żeby chociaż w ten sposób okazać swoją wdzięczność. Ten tłum
ludzi, którzy biorą udział w Marszu Pokoju robi niesamowite wrażenie. Zdarzają
się też dziwne sytuacje, bo pamiętajmy, że Budapeszt jest rządzony przez
tamtejszą opozycję. Mimo trwającego marszu i święta państwowego zdarzało się na
przykład, że podjeżdżały śmieciarki próbując wjechać w tłum. Policja zrobiła z
tym porządek. Widać było, że starali się zakłócić ten pochód.
To przypomina działania
straży miejskiej w Warszawie, której funkcjonariusze zabierali kwiaty i znicze
z Krakowskiego Przedmieścia.
Dokładnie.
Pierwszy wyjazd w 2012 roku
odbywał się w czasie wzmożonych ataków Brukseli na Węgry, dzisiaj my także
jesteśmy na tym celowniku. Minęło 10 lat i okazuje się, że pewne rzeczy się nie
zmieniły. Czy to też jest jakieś spoiwo dla polsko-węgierskiej przyjaźni?
Myślę, że tak. My i Węgrzy, reprezentujemy Europę ojczyzn, suwerennych
państw, przyjaźniących się ze sobą, mających wspólne stanowisko w wielu
sprawach. Węgrzy myślą podobnie jak Polacy, bo podobnie jak my, doświadczyli
wiele zła. Podczas tego półmilionowego marszu widać wielu młodych ludzi, całych
rodzin z dziećmi i widać, że myślenie o Europie i takich sprawach, jak m.in.
„lgbt”, czy „gender” jest takie samo. Zderzają się z tą samą ścianą w Unii
Europejskiej, z którą my się zderzamy.
Należałoby sobie życzyć
takiej frekwencji na patriotycznych manifestacjach w Polsce. Pół miliona ludzi,
biorąc pod uwagę populację, to jakaś niewyobrażalna liczba.
Ja też chciałabym, żebyśmy jako prawica, byli w stanie zrobić taki
pokojowy marsz w jakiekolwiek nasze święto, żeby tyle ludzi wyszło na ulice.
Jak wygląda zainteresowanie
tegorocznym wyjazdem do Bratanków?
Już od stycznia dzwonią do mnie ludzie z pytaniem, czy jedziemy w tym
roku, a kiedy mówię, że tak, to natychmiast rezerwują sobie miejsce. Spotkania
z Węgrami i udział w tym marszu jest niesamowitym przeżyciem, które tworzy rodzaj
pozytywnego uzależnienia.
Zygmunt Szyndzielarz
ŁUPASZKA
Rocznica śmierci Zygmunta Szyndzielarza -
ŁUPASZKI, bohatera walki o niepodległość NAJJAŚNIEJSZEJ RZECZPOSPOLITEJ
Zamordowanego przez zwyrodnialców ubeckich – sługusów sowietów
BÓG – HONOR - OJCZYZNA
To imię I
nazwisko winno znać każde dziecko
Przypomnijmy o ŁUPASZCE
Trzeba dać świadectwo
„Łupaszka” – partyzancka
legenda
30 czerwca 1948 r. w
Osielcu koło Jordanowa funkcjonariusze MBP aresztowali ukrywającego się mjr.
Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”, jednego z najbardziej zasłużonych dowódców polowych
pierwszej i drugiej konspiracji, dowódcę 5. Wileńskiej Brygady AK.
Zygmunt Szendzielarz urodził się 12 marca 1910 r. w Stryju (w latach
międzywojennych miasto powiatowe wchodzące w skład woj. stanisławowskiego), w
wielodzietnej rodzinie urzędnika kolejowego. Po ukończeniu w 1929 r. gimnazjum
matematyczno-przyrodniczego jako ochotnik wstąpił do wojska. W 1934 r., w
stopniu podporucznika, otrzymał przydział do stacjonującego w Wilnie 4 Pułku
Ułanów Zaniemeńskich.
We wrześniu 1939 r. stanął do walki w obronie ojczyzny, dowodząc 2.
szwadronem swojego macierzystego pułku, wchodzącego w skład Wileńskiej Brygady
Kawalerii. Po ataku ZSRS na Polskę, pod koniec września, został aresztowany
przez Sowietów podczas próby przedostania się na terytorium Węgier. Szendzielarzowi
udało się jednak zbiec z niewoli. Po bezskutecznych próbach ponownego przebicia
się na Węgry, wrócił do Wilna, gdzie wkrótce włączył się w działalność
konspiracyjną, najpierw w strukturach Kół Pułkowych, a następnie ZWZ-AK. W tym
okresie przyjął pseudonim konspiracyjny „Łupaszka”, nawiązujący do
podpułkownika kawalerii Jerzego Dąbrowskiego „Łupaszki” (słynnego zagończyka, w
czasie wojny polsko-bolszewickiej współtwórcy 13. Pułku Ułanów Wileńskich,
zamęczonego przez Sowietów w mińskim więzieniu w 1940 r.).
We wrześniu 1943 r., z rozkazu Komendy Wileńskiego Okręgu AK,
Szendzielarz stanął na czele oddziału partyzanckiego dowodzonego wcześniej
przez ppor. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”. Na kilka dni przed przybyciem
„Łupaszki” do bazy nad jeziorem Narocz, grupa ta została rozbrojona i rozbita
przez partyzantkę sowiecką, a jej dotychczasowego dowódcę zamordowano.
Szendzielarz rozpoczął odbudowę oddziału, który w styczniu 1944 r. oficjalnie
otrzymał nazwę 5. Wileńskiej Brygady Armii Krajowej (choć określano go także
jako Brygada Śmierci). Operował on na obszarze rozciągającym się na
północny-wschód od Wilna. Oddział „Łupaszki” w 1943 i 1944 r. toczył boje z
wojskami niemieckimi, wspieranymi przez litewskie formacje kolaboracyjne, a
także z partyzantką sowiecką.
5. Wileńska Brygada AK w lipcu 1944 r. został otoczona przez Sowietów w
Puszczy Grodzieńskiej. „Łupaszka”, nie dostrzegając innej możliwości,
zdecydował się rozformować brygadę, której żołnierze – podzieleni na mniejsze
grupy – przebijali się na zachód lub mogli wracać na Wileńszczyznę.
Szendzielarz, wraz z resztkami brygady, przedostał się na Białostocczyznę,
gdzie podporządkował swój oddział Komendzie Okręgu AK Białystok. W kolejnych
miesiącach do stacjonującej w lasach w okolicach Bielska Podlaskiego grupy
„Łupaszki” dołączali partyzanci z rozbitych oddziałów AK z okręgów wileńskiego
i nowogródzkiego. Odtworzona w ten sposób 5. Brygada Wileńska wiosną 1945 r.
liczyła około 200 żołnierzy. Wielokrotnie prowadziła walki z oddziałami Armii
Czerwonej, NKWD, KBW, UB i MO.
Po otrzymaniu we wrześniu 1945 r. rozkazu rozformowania brygady,
„Łupaszka” przedostał się do Gdańska, gdzie podporządkował się komendantowi
eksterytorialnego Wileńskiego Okręgu AK, ppłk. Antoniemu Olechnowiczowi
„Pohoreckiemu”. Jego pozwolenie na utworzenie większego oddziału bojowego
otrzymał dopiero na początku roku 1946. Wiosną dotarł do Borów Tucholskich,
gdzie po raz kolejny rozpoczął odtwarzanie 5. Brygady Wileńskiej. Jeszcze w tym
samym roku połączył swój oddział z podlegającą mu 6. Brygadą Wileńską,
operującą na Podlasiu i Białostocczyźnie.
W 1947 r., dostrzegając beznadziejność sytuacji, w jakiej znalazła się
brygada, zwolnił swych podkomendnych ze złożonej przysięgi. Sam postanowił
powrócić do cywilnego życia. Dotarł na Górny Śląsk, skąd – zagrożony
aresztowaniem – przedostał się do Zakopanego. Ukrywał się tam, z krótki
przerwami aż do kwietnia 1948 r. Następnym miejscem pobytu „Łupaszki” była
Chabówka, z której w połowie czerwca przeniósł się do Osielca pod Jordanowem.
Został tam wytropiony przez funkcjonariuszy komunistycznej bezpieki.
Aresztowano go nad ranem 30 czerwca 1948 r. w domu, w którym się ukrywał.
Zygmunta Szendzielarza osadzono w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w
Warszawie. W wyroku wydanym 2 listopada 1950 r. komunistyczny sąd skazał go na
śmierć. Został zabity w więzieniu mokotowskim 8 lutego 1951 r. Ciało pogrzebano
w tajemnicy, w nieznanym miejscu. W 2013 r. badaczom IPN udało się odnaleźć
szczątki Szendzielarza podczas prac prowadzonych w kwaterze „Ł” na Powązkach.
Pogrzeb państwowy dowódcy Brygady Wileńskiej AK odbył się w 2016 r. na
cmentarzu Powązkowskim.
W 2019 r. w pobliżu domu w Osielcu, w którym ukrywał się i został
aresztowany „Łupaszka”, odsłonięto jego pomnik, sfinansowany przez krakowski
IPN.
Rymkiewicz Jarosław Marek nie żyje
Jakie to szczęście trzeba mieć , poznać tak wybitnego i wielkiego patriotę - Polaka. Ja miałem to szczęście, wprawdzie spotkanie przypadkowe, ale zawsze, za sprawą mojej skromnej znajomości z Janem Olszewskim.
Dzisiaj dzieki twórczości tego wybitnego Polaka, nasz zespół Patrioci do jego tekstu wykonuje pieśń o Smoleńsku
Ojczyzna jest w potrzebie
Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy
Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy
Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła
Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła
Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu
Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu
Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje
Bo z tymi moherami to się żyć nie daje
I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza
Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza
Polska go nie pytała czy ma chęć umierać
A on wiedział – że tego nie wolno wybierać
Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy
Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie
Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana
Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu
Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu
Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie
To co nas podzieliło – to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei
Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu
Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!
Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo?
O to nas teraz pyta to spalone ciało
I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie
Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie
Spotkanie noworoczne
w Klubie Gazety Polskiej Elbląg II im Lecha Kaczyńskiego
Tu nas znajdziecie
http://klubgazetypolskiejelblag2.blogspot.com
W przyjacielskiej i wysoce patriotycznej atmosferze, przy
kawie , herbacie, spotkaliśmy się jak co
roku aby omówić i podsumować rok 2021, jak również omówiliśmy założenia pracy
na rok bieżący
Spotkanie rozpoczęło się od koncertu klubowego zespołu “
PATRIOCI “ , który zaprezentował program “ Niepodległość trudne słowo “
Po koncercie przewodniczący klubu zaprezentował aktywność
klubowiczów.
-
uczestnictwo
we wszystkich uroczystosciach patriotycznych organizowanych przez miasto
-
trzykrotnie
byliśmy w Tulicach, gdzie stoi pomnik INKI Danusi Siedzikównej, który powstał
dzieki staraniom między innymi naszego klubu / raz wspólnie z Żołnierzami Armii
Krajowej I ich rodzin, dzieki naszemu klubowiczowi, Prezesowi Związku Żołnierzy
Armii Krajowej – Okręg Elbląg odwiedzilismy Waplewo gdzie zwiedzilismy Pałac
Hrabiny Sierakowskiej
-
uczestniczyliśmy
w wyjeżdzie na Węgry i na Zjazdy Klubowe do Sulejowa, gdzie zespół PATRIOCI
trzykrotnie został zaproszony do wykonania koncertu na zjeździe
-
zespół
patrioci koncertował w szkołach I kościołach
-
uczestniczyliśmy
na galach Gazety Polskiej
-
wykonaliśmy
tablicę poświeconą Lechowi Kaczyńskiemu /w tym roku sfinalizujemy jej osadzenie
pod dębem/
Klubowicze zdeklarowali się by
dalej klub prowadził obecny przewodniczący
Na koniec dyskusja przy kawie
, herbacie, ciastkach
Dziękuje wszystkim za
zaangazowanie w działalność klubu, wasza aktywność jest bezcenna
Dziekuje klubowiczowi naszego
klubu Tadeuszowi za wsparcie logistyczne, zespołowi Patrioci za zaangażowanie,
za tworzenie patriotycznych pieśni.
Szczególne
podziekowanie dla naszego klubowicza IRKA, za jego bezinteresowność I wysoce
patriotyczne podejście do naszej działalności, finansowanie wielu inicjatyw w
tym stronę internetową
Nasza strona
internetowa to już 520 artykułów, z działalności klubu i nie tylko,
To ponad 38tys
odsłonięć
-
Z całego serca BÓG zapłać