niedziela, 31 marca 2019

1 kwietmia rocznica powierzenia w opiekę MATKI BOSKIEJ Najjaśniejszą Rzeczypospolitą i uznanie Maryi KRÓLOWĄ KORONY POLSKIEJ


JAN KAZIMIERZ KRÓL POLSKI



"Wielka Boga-Człowieka Rodzicielko i Panno Najświętsza! Ja, Jan Kazimierz, z łaski Syna Twego, Króla królów i Pana mego, i z Twego miłosierdzia król, padłszy do stóp Twoich najświętszych, Ciebie za Patronkę moją i za Królowę państw moich dzisiaj obieram. I siebie, i moje królestwo polskie, księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie i czernichowskie, wojska obydwu narodów i ludy wszystkie Twej osobliwszej opiece i obronie polecam i o Twoją pomoc i miłosierdzie w tym nieszczęśliwym i przykrym królestwa mego stanie przeciw nieprzyjaciołom świętego rzymskiego Kościoła pokornie błagam. A że największymi dobrodziejstwy Twemi pobudzony pałam wraz z moim narodem nową i najszczerszą chęcią służenia Tobie, więc przyrzekam też i na przyszłość w moim i ludów moich imieniu Tobie, Najświętsza Panno, i Synowi Twojemu, Panu naszemu, Jezusowi Chrystusowi, że cześć Waszą i chwałę przenajświętszą zawsze po wszystkich krajach mego królestwa z wszelką usilnością pomnażać i utrzymywać będę. Obiecuję prócz tego i ślubuję: iż gdy za świętem Twym pośrednictwem i wielkiego Syna Twego miłosierdziem, nad nieprzyjaciółmi, a osobliwie Szwedami, Twoją i Syna Twego cześć i chwałę wszędzie po nieprzyjacielsku prześladującymi i zupełnie zniszczyć usiłującymi, zwycięstwo odniosę, u Stolicy Apostolskiej starać się będę, aby ten dzień na podziękowanie za tę łaskę Tobie i Synowi Twojemu corocznie jako uroczysty i święty na wieki obchodzono i polecę czuwać nad tym biskupom królestwa mego, aby to, co przyrzekam, od ludów moich dopełnione było. A ponieważ z wielkim bólem serca mego poznaję, że za łzy i krzywdy włościan w królestwie moim Syn Twój, sprawiedliwy Sędzia świata, od siedmiu już lat dopuszcza na nas kary powietrza, wojny i innych nieszczęść, przeto obiecuję i przyrzekam oprócz tego, iż ze wszystkiemi memi stanami po przywróceniu pokoju użyję troskliwie wszelkich środków dla odwrócenia tych nieszczęść i postaram się, aby lud królestwa mego od niesprawiedliwych ciężarów i ucisków był uwolniony. Uczyń to, Najmiłosierniejsza Pani i Królowo, abyś tak samo, jakeś najszczerszą chęć we mnie, w moich urzędnikach i stanach do wyznania tego ślubu wzbudziła, także nam łaskę u Syna Twego dla wypełnienia tego ślubu uprosiła. Amen".


1 kwietnia 1656 r. odbyła się w katedrze lwowskiej uroczysta msza z udziałem króla Jana Kazimierza, której przewodniczył jej nuncjusz papieski Pietro Vidoni. Podczas nabożeństwa król wraz z senatorami złożył uroczyste ślubowanie – ogłosił Matkę Boską Królową Korony Polskiej i powierzył jej opiece mieszkańców Rzeczypospolitej. Obiecał także, że postara się chronić chłopów przed niesprawiedliwością i obciążeniami. Tekst ślubów napisał św. Andrzej Bobola.
Uroczystość we lwowskiej katedrze była ważnym wydarzeniem w okresie potopu szwedzkiego. Nawałnica nieprzyjacielska króla szwedzkiego Karola Gustawa X, która z dwóch stron natarła na Rzeczypospolitą latem 1655 roku szybko objęła swoim zasięgiem niemal cały kraj i zmusiła polskiego władcę do ucieczki na Śląsk, będący wówczas pod władaniem jego brata kardynała Karola Ferdynanda.
Ucisk Szwedów na ludność Rzeczypospolitej, nakładanie wysokich kontrybucji doprowadziły do powstania antyszwedzkiej partyzantki. Najeźdźca nie cofał się przed niczym, także przed rabowaniem i bezczeszczeniem katolickich świątyń, co spotkało się ze zdecydowanym odzewem chłopów. To właśnie oni odgrywali niebagatelną rolę w zbrojnych wystąpieniach przeciwko Szwedom.
W ostatnich dniach oblężenia Częstochowy Jan Kazimierz postanowił powrócić do kraju. W tym czasie Stefan Czarniecki rozpoczął organizację powstania na ziemi chełmskiej, zaś w Tyszowcach szlachta zawiązała konfederację przeciwko wojskom nieprzyjacielskim.
Po skutecznej obronie Jasnej Góry w społeczeństwie obudziła się nadzieja na pokonanie najeźdźcy. Przebywający wówczas we Lwowie król Jan Kazimierz, aby wesprzeć duchowo stawiających opór Szwedom obywateli Rzeczypospolitej postanowił odwołać się do Matki Boskiej. Miało to miejsce 1 kwietnia 1656 roku w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny.
Ostatecznie, po zakończeniu walk, król nie dotrzymał obietnicy dotyczącej chłopów. Chęć poprawy ich sytuacji spotkała się z oporem szlachty.



niedziela, 24 marca 2019

Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów


CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM

24.03. to Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką obchodzimy od 2018 roku. To państwowe święto przypada w rocznicę zamordowania - 24 marca w 1944 r. - Józefa i Wiktorii Ulmów, ich dzieci oraz ukrywanych przez tę rodzinę Żydów. Życie straciło 16 osób. Zostali zamordowani przez niemieckich żandarmów

USTAWA

"W hołdzie Obywatelom Polskim – bohaterom, którzy w akcie heroicznej odwagi, niebywałego męstwa, współczucia i solidarności międzyludzkiej, wierni najwyższym wartościom etycznym, nakazom chrześcijańskiego miłosierdzia oraz etosowi suwerennej Rzeczypospolitej Polskiej, ratowali swoich żydowskich bliźnich od Zagłady zaplanowanej i realizowanej przez niemieckich okupantów"

sobota, 23 marca 2019

24 marzec - rocznica złożenie przysięgi przez Tadeusza Kosciuszkę






 24 marca 1794 roku, na Rynku Głównym w Krakowie Naczelnik Tadeusz Kościuszko złożył uroczystą przysięgę, ogłaszając tym samym akt powstania narodowego, znanego w historii jako insurekcja kościuszkowska.



Ja, Tadeusz Kościuszko, przysięgam w obliczu Boga całemu Narodowi Polskiemu, iż powierzonej mi władzy na niczyj prywatny ucisk nie użyję, lecz jedynie jej dla obrony całości granic, odzyskania samodzielności Narodu i ugruntowania powszechnej wolności używać będę. Tak mi Panie Boże dopomóż i niewinna Męka Syna Twego.

Andrzej Tadeusz Bonawentura Kościuszko (ur.4 lutego 1746 na Mereczowszczyźnie, zm. 15 października 1817 w Solothurn w Szwajcarii). 

Niezbyt zamożny szlachcic, czwarte dziecko pułkownika Ludwika Tadeusza, rozpoczął kształcenie w szkole pijarów w Lubieszowie w 1755 roku. Osierocony musiał przerwać naukę w 1760 roku, ale dzięki wsparciu Czartoryskich mógł kontynuować ją w Szkole Rycerskiej. Wyjątkowo uzdolniony, uzyskał królewskie stypendium na studia ... sztuk pięknych w Paryżu. Bardziej interesowała go inżynieria wojskowa, którą studiował poprzez prywatne korepetycje (jako cudzoziemiec nie mógł studiować na francuskiej uczelni wojskowej).

Gdy wrócił do kraju (1775), okazało się, że nie ma dla niego pracy. Majątkowe spory z bratem Józefem też nie nastrajały optymistycznie. Pechowa miłość do hetmanówny Ludwiki Sosnowskiej przyspieszyła decyzję o wyjeździe. Przez Drezno i Paryż trafił do Ameryki. Droga nie była łatwa, gdyż statek na którym płynął, rozbił się. Mimo to w 1776 roku stanął na amerykańskim wybrzeżu.

Ten wykształcony, zdolny inżynier wojskowy i artylerzysta długo prosił amerykański Kongres o jakieś stanowisko w wojsku. Mimo, że Amerykanom rozpaczliwie brakowało ludzi, jeszcze bardziej brakowało pieniędzy. Stąd niezbyt chętnie przyjmowali zawodowych oficerów, którym trzeba było dobrze zapłacić. W końcu Kościuszko otrzymał angaż (18 X 1777) i jako pułkownik Armii Kontynentalnej wsławił się zaplanowaniem i przygotowaniem umocnień dla wojsk amerykańskich pod Saratogą w 1777 roku. Dzięki tym umocnieniom Amerykanie wygrali pierwszą ważną bitwę, która spowodowała włączenie się do wojny państw z Europy.

Na rozkaz Washingtona budował forty w Filadelfii i West Point. Ze swych zadań wywiązał się doskonale. Po wojnie mianowany amerykańskim generałem, otrzymał od Washingtona parę pistoletów i szablę, na której napis głosił: „Ameryka i Washington przyjacielowi swemu, Tadeuszowi Kościuszce”. Było to wielkie wyróżnienie. Kościuszko otrzymał też Medal Cyncynata, ale nie otrzymał zaległego żołdu.

Wyjechał z Ameryki po 1784 roku. Wrócił do Polski, by osiąść w należącej do niego części rodzinnych Siechnowicz. Mimo trudnej sytuacji materialnej, przesiąknięty ideałami wolności obniżył chłopom pańszczyznę.

Dopiero w 1789 w związku z rozbudową sił zbrojnych uzyskał patent generalski i pensję 12 tys. złotych rocznie. Wkrótce jego talenty okazały się potrzebne. Podczas wojny w Obronie Konstytucji 3 Maja dowodził jedną z trzech dywizji koronnych. Podczas największej bitwy kampanii, pod Zieleńcami, pojawił się pod sam jej koniec. Ale w bitwie obronnej pod Dubienką wykazał kunszt inżyniera i fortyfikatora. Wojna zakończyła się klęską z winy króla. Jej goryczy nie osłodził grad nagród (Virtuti Militari i Order Orła Białego). Kościuszko natychmiast przystąpił do konspiracji przeciw Targowicy. Był jednym z twórców idei Insurekcji.

24 marca 1794 roku złożył Narodowi przysięgę i rozpoczął tym samym powstanie. Okazał się zdolnym organizatorem i pełnym charyzmy przywódcą. Już wkrótce doszło do konfrontacji z wrogiem. 4 IV 1794 roku pod Racławicami 4 tysiące żołnierzy i 1920 kosynierów stanęło twarzą w twarz z 2900 Rosjanami generała Tormasowa. Czas naglił, w pobliżu była większa formacja rosyjska, dowodzona przez Denisowa. Po 3 godzinach bitwy śmiały atak 320 kosynierów zdobył rosyjskie armaty. Tryumf był ogromny, Kościuszko wdziawszy chłopską sukmanę wykorzystał go do maksimum, by uzyskać jak najwięcej chłopskich ochotników. Temu samemu służył Uniwersał Połaniecki z 7 maja 1794, łagodzący pańszczyznę dla ochotników i zapewniający opiekę rządu chłopom.

Mimo niemożności opuszczenia z wojskiem Małopolski (przegrana bitwa pod Szczekocinami 6.06. 1794)), przedostał się osobiście do Warszawy, gdzie dowodził udaną obroną stolicy. Niestety klęska pod Maciejowicami 10 X 1794 i wzięcie Kościuszki do niewoli złamało ducha powstańców, walki ustały w połowie listopada.

Sam Kościuszko, mimo ran więziony był w Petersburgu. Zwolniony po śmierci Katarzyny II przez cara Pawła, pojechał do Ameryki, by odzyskać zaległy żołd i posiadłość ziemską. Po wyleczeniu ran wrócił do Europy, zleciwszy sprzedaż posiadłości Jeffersonowi. Dochód przeznaczył na wykup i uwolnienie murzyńskich niewolników. Jefferson nie dotrzymał tego zobowiązania. Powrócił do Europy, rozmawiał z Napoleonem i carem Aleksandrem o przyszłości Polski. Nie podjął współpracy z żadnym z nich, gdyż słusznie uważał, że sprawę polską traktują instrumentalnie. Zainspirował powstanie ważnej broszury Czy Polacy mogą wybić się na niepodległość? J.Pawlikowskiego.

Pod koniec życia wyjechał do Szwajcarii, gdzie zmarł w Solurze (Solothurn) w 1817 roku. W domu, w którym zmarł znajduje się dziś jego muzeum. Nie był to jednak koniec odysei bohatera. Jego serce otrzymała córka gospodarzy Emilia Zeltner, która przekazała go później do Muzeum Polskiego w Rapperswillu. Stąd w 1927 roku trafiło na Zamek Królewski w Warszawie. Ocalone z wojennej pożogi, znajduje się tam po dziś dzień.

Ciało Kościuszki przewieziono w 1818 roku do Krakowa, gdzie spoczywa w kryptach królewskich obok ks. Józefa Poniatowskiego. 

Na całym świecie jest to jeden z najbardziej znanych bohaterów – któremu poświęcone są pomniki, nazwy ulic i miejscowości a nawet Góra Kościuszki w Australii (najwyższy szczyt kontynentu!) 

Bohater został wyróżniony przez Naród Polski w sposób wyjątkowy, który to w latach 1820 -1823 usypał na wzgórzu bł. Bronisławy wzniosły Kopiec jako pomnik – mogiłę – znak wiecznotrwały, pod nadzorem „Komitetu Zarządzającego Budową Kopca Kościuszki”, który trwa nieprzerwanie do dnia dzisiejszego pod nazwą Komitet Kopca Kościuszki w Krakowie.

Kopiec stojący na "jednej mordze wiedeńskiej" przez cały czas zaborów był jedynym fragmentem Polskiej Ziemi należącym do Narodu , do której licznie pielgrzymowano z wszystkich zaborów.

Był i nadal pozostaje symbolem WOLNOŚCI.

wtorek, 19 marca 2019

Zaproszenie


Dramat rodziny Ulmów. 

Mieli odwagę ratować Żydów, zapłacili życiem



24 marca obchodzimy nowe święto państwowe – Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Tego dnia minęły dokładnie 75 lata od zamordowania przez Niemców bohaterskiej rodziny Ulmów z Podkarpacia oraz ukrywanych przez nich Żydów




Klub Gazety Polskiej Elbląg II im Lecha Kaczyńskiego zaprasza na spotkanie zorganizowane przez IPN Gdańsk wraz z posłem na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej Jerzym Wilkiem
w dniu 26.03.2019 r. o godz. 16 do siedziby posła

Biuro Poselskie Posła Rzeczypospolitej Polskiej Jerzego Wilka
ul. Czerwonego Krzyża 2-6,
82-300 Elbląg

Na pokaz filmowy z tematem przewodnim
„ Polacy ratujący Żydów”
Po prezentacji filmowej, prelekcję wygłosi  historyk z IPN  Bartosz Januszewski
Po prelekcji dyskusja
ZAPRASZAMY
Wstęp wolny


Wizyta Jacka Liziniewicza w Elblągu


Służbowa wizyta Jacka Liziniewicza w Elblągu to przesłuchanie w Sadzie Okręgowym, w charakterze świadka, w sprawie prez. Miasta Elbląga przeciwko radnemu miasta Elbląga z ramienia PIS
Za obecność i wsparcie w Sądzie Okręgowym Jacek podziękował nam na forum Gazety Polskiej Codziennie
Po rozprawie spotkaliśmy się na obiedzie, gdzie przez dwie godziny rozmawialiśmy o bieżącej sytuacji w Polsce




poniedziałek, 18 marca 2019

VII Wielki Wyjazd na Węgry




Na dworcu Warszawa Centralna zebraliśmy  się by uczestniczyć w VII Wielkim Wyjeździe na Węgry. Tysiące klubowiczów "Gazety Polskiej" z całego kraju wsparło  Węgrów w ich Święcie Narodowym, upamiętniającym rewolucję z 1848 roku. Tegoroczny wyjazd odbył się pod honorowym patronatem premiera Mateusza Morawieckiego. Szef polskiego rządu również był  obecny w Budapeszcie, gdzie wygłosił dwa przemówienia pod Muzeum Narodowym i pod pomnikiem bohatera Węgrów i Polaków
JÓZEFA BEMA
Uroczystości na gościnnej ziemi węgierskiej zakończyło składanie kwiatów pod pomnikiem Katyńskim
Klub Gazety Polskiej Elbląg II im Lecha Kaczyńskiego uczestniczył w tym wyjeździe, gdzie przy naszym banerze Węgrzy ochoczo fotografowali się
Było to dla nas wyróżnienie i zaszczyt jednocześnie



















środa, 13 marca 2019

Piszą o nas 13.03.2019 Gazeta Polska

Piszą o nas o koncercie w  areszcie sledczym



Spotkanie klubu Gazety Polskiej Elbląg II im. Lecha Kaczynskiego z Jackiem Liziniewiczem - dziennikarzem śledczym Gazety Polskiej



Spotkanie naszego Klubu Gazety Polskiej Elbląg II im. Lecha Kaczyńskiego z Jackiem Liziniewiczem – dziennikarzem śledczym Gazety Polskiej i Gazety Polskiej Codziennie
Spotkanie odbyło się przy okazji wezwania Jacka do Sądu Okregowego w Elblągu jako świadka w sprawie  prez. Wróblewski vs radny z ramienia PIS Piotr Opaczewski.
Rozprawa odbyła się bez obserwatorów ze względu na na bardzo mała salę rozpraw






W dniu wczorajszym gościł u nas w Elblągu dziennikarz śledczy Jacek Liziniewicz z Gazety Polskiej i Gazety Polskiej Codziennie
Było to prywatne spotkanie naszego Klubu Gazety Polskiej Elbląg II im. Lecha Kaczyńskiego z Jackiem.
Jacek zwiedził starówkę, którą był zachwycony, zobaczył port, który jak sam twierdzi rozbuduje się z chwilą powstania kanału żeglugowego na Mierzeji Wiślanej
Naszemu niezawodnemu Klubowi życzył wszelkiej pomyślności w walce o czystą, szlachetną dla wszystkich obywateli 
NAJJAŚNIEJSZĄ RZECZYPOSPOLITĄ
Ze względu na brak czasu spotkania z elblążanami nie było, natomiast mamy zapewnienie Jacka ,że powróci do Elbląga na spotkanie z mieszkańcami  naszego miasta
Wieczór zakończyliśmy wspólną kolacją

wtorek, 12 marca 2019

Klub nasz z nową inicjatywą

Aktywność naszego klubu  Gazety Polskiej Elbląg II im Lecha Kaczyńskiego to przede wszystkim działalność o charakterze patriotycznym. –uczestnictwo we wszystkich patriotycznych uroczystościach na miejscu i Warszawie, wyjazdy na zjazdy i gale uroczyste , koncerty naszego zespołu
Od dzisiaj w naszym klubie witamy kabareciarzy, którzy w sposób zabawny i z przekąsem realizują cel dla ukochanej Ojczyzny
Przy naszym klubie został założony  kabaret ,
ZAKRĘCENI POZYTYWNIE

z którym już pod koniec marca będziemy wystepować w Przeglądzie Zespołów Seniorskich









niedziela, 10 marca 2019

Piknik z okazji 20 - lecia wstapienia Polski do NATO



W całym kraju obchodziliśmy 20 rocznicę przystąpienia Polski do NATO. Elbląg został wytypowany jako jedno z 20 miast, które mają zaszczyt przeprowadzenia pikniku. Dzięki takiej formie uczczenia tego dnia 
zaprezentowano zarówno sprzęt, jak i wyszkolenie naszych żołnierzy. Współpraca z NATO jest dla nas rozwijająca, w Elblągu stacjonuje dowództwo Wielonarodowej Dywizji, wciąż napływają nowi żołnierze.
Żołnierze Wielonarodowej Dywizji uczestniczyli w pikniku.
Mimo padającego deszczu piknik odwiedziło kilka tysięcy Elblążan, a wśród odwiedzających 
Klub Gazety Polskiej Elbląg II im. Lecha Kaczyńskiego





sobota, 9 marca 2019

Medal dla Marka Bukowskiego


MAREK BUKOWSKI



Klubowicz Gazety Polskiej Elbląg II im Lecha Kaczyńskiego 
członek stowarzyszenia
Przymierze narodowe
otrzymał medal
ZA ZASŁUGI DLA NIEPODLEGŁOŚCI
Z uwagi na chorobę Marka medal nie mógł być wręczony na uroczystej Gali
GRATULUJEMY



czwartek, 7 marca 2019

8 marzec Święto Kobiet




Wszystkim Paniom – klubowiczkom i nie tylko, dla których Ojczyzna to Matka a BÓG – HONOR - OJCZYZNA to wartości nadrzędne,
w dniu Święta Kobiet składamy życzenia wszelkiej pomyślności w życiu prywatnym i zawodowym
Klub Gazety Polskiej Elbląg II im. Lecha Kaczyńskiego

70 rocznica zamordowania przez komunistów ZAPORY


Mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”

70 lat temu, 7 marca 1949 r., w więzieniu na warszawskim Mokotowie władze komunistyczne wykonały wyrok śmierci na mjr. Hieronimie Dekutowskim ps. Zapora – żołnierzu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, cichociemnym, dowódcy oddziałów partyzanckich AK i WiN


Amnestia jest dla bandytów, a my jesteśmy Wojsko Polskie!
Mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”


Osuszył czas mokradła krwi,
Czerwone słońce znów w zenicie...
Czy warto było w wojny dni
Za taki kraj oddawać życie?

Słychać pokoleń drwiący śmiech,
To komuniści mają święto,
Lecz Mądry Bóg w Osobach Trzech
Pamięta, za co Was wyklęto.

Zanim ostatni pójdzie z Was
W niebieskiej partyzantce służyć,
Wszyscy staniemy jeszcze raz.
Może historia się powtórzy...

Ujada sztab lewackich szmat
I wściekle wrzeszczy swołocz UBecka
Że tamtą Polskę uznał świat,
Gdy armia tkwiła w niej sowiecka.

Amerykański pisze Żyd
O Waszej za holocaust winie,
Obce Żydowi słowo "wstyd",
Choć w polskiej chował się rodzinie.

Zanim ostatni pójdzie z Was
W niebieskiej partyzantce służyć,
Wszyscy staniemy jeszcze raz.
Może historia się powtórzy...

Wystawę oto macie dziś,
Skoro najlepszą bronią pamięć
I groźna tej wystawy myśl
- Że wolnych ludzi nic nie złamie.

Niech się prostuje nieszczęść splot
I niechaj drżą moskiewskie karły.
Hańba wierzącym w Sierp i Młot,
Chwała za niepodległość zmarłym.

Zanim ostatni pójdzie z Was
W niebieskiej partyzantce służyć,
Wszyscy staniemy jeszcze raz.
Może historia się powtórzy...

 

HIERONIM DEKUTOWSKI
CICHOCIEMNY Z LUBELSZCZYZNY (UR. 24.09.1918 R. W DZIKOWIE [OBECNIE TARNOBRZEG], ZM. 7.03.1949 R. W WARSZAWIE)
Hieronim Dekutowski wstąpił do Wojska Polskiego pod koniec 1939 roku, jako ochotnik. Od tej chwili, aż do końca niespełna 31-letniego życia przyszło mu nieustannie prowadzić walkę z wrogami naszej ojczyzny. Jego niezłomną postawę ukształtowało środowisko, w którym dorastał. Przyszedł na świat we wsi pod Tarnobrzegiem, jako najmłodsze dziecko z dziewięciorga rodzeństwa. W jego rodzinie żywa była tradycja Legionów Polskich. W wieku szesnastu lat rozpoczął przygodę z harcerstwem, w którym nauczył się nieocenionej w późniejszych latach sztuki orientowania się w terenie. W tym samym okresie wstąpił do szkolnego hufca Przysposobienia Wojskowego. Nie bez znaczenia był również fakt, iż od młodości był gorliwym katolikiem. Na kilka miesięcy przed rozpoczęciem II wojny światowej zdążył zdać maturę.
W obliczu agresji niemieckiej, a następnie sowieckiej przedostał się na Węgry, gdzie po internowaniu musiał uciekać z obozu. Tak jak wielu Polaków przedarł się do sojuszniczej Francji by u jej boku prowadzić walkę o wyzwolenie ojczyzny. W ten sposób pod koniec 1939 roku wstąpił w szeregi świeżo sformowanej 2 Dywizji Strzelców Pieszych. Po ukończeniu szkoły podoficerskiej i klęsce Francji w wojnie z III Rzeszą trafił do formowanej w Wielkiej Brytanii I Brygady Strzelców. Moment ten stał się zwrotnym dla jego późniejszych losów. Podjął wówczas decyzję o rozpoczęciu kursu dla cichociemnych. Była to najszybsza droga prowadząca do Polski, jednak zdołało z niej skorzystać zaledwie 316, gruntownie przeszkolonych żołnierzy, będących elitą Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Wśród nich, po ukończeniu szkolenia z zakresu dywersji, konspiracji i bytowania, znalazł się Hieronim Dekutowski, który przyjął pseudonim „Zapora”. Służbę w okupowanym kraju rozpoczął skokiem w nocy z 16 na 17 września 1943 roku, jednocześnie zostając awansowanym do stopnia podporucznika. Po okresie aklimatyzacji, który przechodzili wszyscy skoczkowie przeszkoleni na Wyspach Brytyjskich, został skierowany do Kierownictwa Dywersji Komendy Głównej Okręgu Lublin Armii Krajowej. 8 stycznia 1944 roku objął, po aresztowanym przez Niemców cichociemnym ppor. Stanisławie Jagielskim „Siapku”, dowództwo Oddziału Dyspozycyjnego Kedywu i Komendy Kedywu Inspektoratu Rejonowego Lublin-Puławy Armii Krajowej. Jego nowi podwładni, którzy niebawem mieli nabrać pełni zaufania do zdolności dowódczych swojego przełożonego, początkowo jak wspominali byli zdumieni niewielkim wzrostem „Zapory”. Jednak fakt ten bardzo szybko stał się zupełnie nieważny. Bowiem, jak opisywał swojego dowódcę Marian Pawełczak „Morwa”:
Komendant „Zapora” […] był człowiekiem silnym i niezwykle wytrwałym. [...] był wspaniałym strzelcem. Kilkakrotnie pokazał nam , jak się strzela z pistoletu, przedziurawiając pnie młodych, dzikich drzewek leśnych o średnicy 3 – 4 cm z podrzutu, bez celowania – w czasie jazdy wozem lub sankami, rozpędzonymi przez galopujące konie. Znał również zasady walki wręcz.
Nade wszystko był dobrym i troskliwym dowódcą dbającym o swoich ludzi. W celu lepszego dostosowania swojego oddziału do terenu, w którym operował, podzielił go na patrole. Prawą ręką i zastępcą „Zapory” został ppor. Stanisław Wnuk „Opal”. Swoją największą bitwę z Niemcami żołnierze Dekutowskiego stoczyli 24 maja 1944 roku w lesie pod wsią Krężnica Okrągła. Zatrzymali tam kolumnę kilkunastu wrogich ciężarówek, a następnie po zaciętej walce, dzięki dobremu dowodzeniu i skutecznemu prowadzeniu ognia zadali okupantowi znaczne straty zmuszając go do ucieczki. Łącznie, do czasu wkroczenia na Lubelszczyznę Armii Czerwonej, „Zaporczycy” przeprowadzili w ciągu pół roku ponad 80 akcji zbrojnych skierowanych przeciw okupantowi i kolaborantom.
Po przejściu niemiecko-sowieckiego frontu, zgodnie z poleceniem Komendanta Lubelskiego Okręgu Armii Krajowej Hieronim Dekutowski rozwiązał swój oddział. Jednocześnie, nie mając złudzeń odnośnie „wyzwolicieli” ze wschodu, postanowił się ukryć. Wraz ze swoimi żołnierzami podjął jeszcze wysiłek marszu na odsiecz powstańczej Warszawie, jednak okazało się, że Sowieci nie tylko sami nie planowali pomóc walczącej Stolicy, ale również nie przepuszczali przebijających się do niej oddziałów Armii Krajowej. Po tym epizodzie, aż do końca roku nie prowadził działalności bojowej, pozostając w konspiracji.
Sowieckie i komunistyczne represje wobec ludzi antyniemieckiego podziemia, polowania na akowców i masowe wywożenie ich do łagrów zmusiły partyzantów, zmęczonych pięcioletnią wojną, do podjęcia kolejnej akcji samoobrony wobec nowego zniewolenia. Wśród swoich dawnych żołnierzy ponownie znalazł się komendant „Zapora”, który 29 stycznia 1945 roku działając w porozumieniu z przełożonymi wydał rozkaz powołujący 8 pp Legionów. Zaledwie 8 dni później „Zaporczycy” stoczyli swoją pierwszą potyczką z siłami NKWD i Urzędu Bezpieczeństwa. Początkowo niewielki liczebnie, oddział Dekutowskiego nieustannie rozrastał się dzięki napływowi byłych akowców i dezerterów z  komunistycznego Ludowego Wojska Polskiego. Pod jego rozkazy zaczęły również przechodzić całe oddziały. Późną wiosną 1945 roku „Zapora” miał pod swoją komendą ponad 200 żołnierzy, których zgrupowanie zostało podzielone na kompanie oraz plutony. Zorganizowani w ten sposób „Zaporczycy” do lata przeprowadzili blisko 90 akcji, rozbijając posterunki Milicji Obywatelskiej i Urzędu Bezpieczeństwa, likwidując szczególnie groźnych funkcjonariuszy oraz zwalczając przestępczość. Przykładowo w sobotę 19 maja podczas powrotu zdobycznymi ciężarówkami z wyprawy za San, oddział komendanta „Zapory” wjechał na rynek w Kazimierzu Dolnym. „Zaporczycy” wysadzili zabarykadowane drzwi tamtejszego posterunku Milicji Obywatelskiej, a następnie wyprowadzili rozbrojoną załogę niszcząc jej karabiny. Po pouczeniu milicjanci zostali puszczeni wolno natomiast funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa zginął podczas ucieczki. Skuteczność kolejnych operacji i osobista odwaga bezpośrednio biorącego w nich udział „Zapory” sprawiły, że w czerwcu Komenda Inspektoratu Lublin Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj podjęła decyzję o awansowaniu go do stopnia kapitana oraz podporządkowaniu jego rozkazom wszystkich oddziałów partyzanckich na Lubelszczyźnie. Funkcję zastępcy dowódcy pełnił kpt. Aleksander Głowacki „Wisła”, a szefa sztabu kpt. Stanisław Wnuk „Opal”. Ten ostatni niebawem postanowił skorzystać z ogłoszonej przez komunistów 22 lipca 1945 roku amnestii. Ponieważ akcję ujawniania poparli też przełożeni z Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj, bardzo wielu marzących o normalnym życiu partyzantów zdecydowało się ujawnić. Sam „Zapora” nie oceniając decyzji swoich podkomendnych postanowił pozostać w konspiracji. Następnie w październiku podjął nieudaną próbę przedarcia się przez Czechosłowację do alianckiej strefy w Niemczech.
W grudniu jeszcze raz podjął wysiłek stworzenia oddziału. Tym razem działał w porozumieniu z Inspektoratem Lublin Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Jego szeregi znów zaczęły się wypełniać ludźmi, dla których komunistyczny reżim przewidywał wieloletnie więzienie lub kary śmierci. Pod dowództwem „Zapory” szukali schronienia też ludzie, którzy pomimo ujawnienia się w ramach amnestii czuli się coraz bardziej zagrożeni przez aparat bezpieczeństwa. Nowe zgrupowanie podzielone na pozostające w ciągłym ruchu plutony nie tylko pozostawało nieuchwytne, ale w okresie od lutego 1946 roku do początku roku następnego nieustannie zadawało celne ciosy komunistycznej władzy. Jego żołnierze byli umundurowani, dobrze uzbrojeni, zdyscyplinowani i skuteczni. W lipcu 1946 roku zaledwie dwie grupy „Zaporczyków” w sile kilkudziesięciu osób zdołały wyrwać się pod Radzicem Starym kilkusetosobowej obławie. Miesiąc później na terenie Rzeszowszczyzny, w Ostrowach Tuszowskich nie tylko pokonali wojska Armii Czerwonej, ale w trakcie walki zdobyli na wrogu transporter opancerzony. Pobyt za Sanem zaowocował podporządkowaniem się Dekutowskiemu miejscowych oddziałów, a on sam po powrocie na Lubelszczyznę został awansowany do stopnia majora.
Inspektor Inspektoratu Lublin Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” Władysław Siła-Nowicki „Stefan” oceniając ówczesną działalność tego wybitnego dowódcy pisał: cechowała go odwaga, szybkość decyzji, a jednocześnie ostrożność i ogromne poczucie odpowiedzialności za ludzi.[...] Utrzymywał żelazną dyscyplinę w podległych mu oddziałach. Dowodząc ponownie dwoma setkami  partyzantów „Zapora”, pomimo ciągłych obław i pościgów wielokrotnie liczniejszych wojsk sowieckich oraz oddziałów NKWD, Urzędu Bezpieczeństwa, Milicji Obywatelskiej i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nigdy nie doznał przegranej. Sytuacja jednak stawała się coraz bardziej beznadziejna. 19 stycznia 1947 roku komuniści sfałszowali wybory, a 22 lutego ponownie ogłosili amnestię mamiąc wycieńczonych ludzi podziemia możliwością rozpoczęcia życia „od nowa”.
W tamtych dniach, jak wspominała ukochana Dekutowskiego, Teresa Partyka-Gaj „Kotwica”, „Zapora” mówił, że w tej chwili najważniejsza jest walka i zapytał mnie, czy zechciałabym na niego zaczekać. Powiedziałam, że oczywiście. Rezygnacja z szansy na bycie z najbliższą osobą, jak później zeznał była podyktowana troską o jego żołnierzy: ta propozycja nie odpowiadała mi, ponieważ byłem związany ze swoimi ludźmi trudem i walką, byłem przecież ich dowódcą, więc nie chciałem umyć rąk i zostawić tych ludzi jak grupy bandyckiej w terenie, bez dowództwa[…] i uważałem ujawnienie się bez ludzi za nielojalne. Jego ukochana wspominała również rozmowę „Zapory” z jej matką, której treść obrazowała prywatną tragedię tego dzielnego człowieka: powiedział [...], że się boi, że będę go prosiła, żeby się ujawnił, a on absolutnie nie chciał tego zrobić. […] martwił się o swoich żołnierzy i powiedział mamie, że byłby bardzo szczęśliwy, gdyby on i jego żołnierze mogli się ujawnić, na progu domu zostawić broń i nigdy więcej nie wziąć jej do ręki. Powiedział, że jeśli się ujawni, to zginie. Zwierzył się jej także, […]iż marzy o tym, żeby wziąć ze mną potajemnie ślub w kościele. On wiedział, że nie może mnie narażać.
Ostatecznie po ośmiu latach praktycznie nieustannej walki, wierząc, że realizuje wytyczne przełożonych, podjął przygotowania do wyjazdu za granicę. Niestety najprawdopodobniej była to prowokacja Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. 12 września 1947 roku mjr Dekutowski wydał swój ostatni rozkaz, a w liście do kpt. Zdzisława Brońskiego „Uskoka”, którego wyznaczył na dowódcę grup działających na północ od Lublina napisał: opiekuj się moimi ludźmi.
Kilka dni później dzięki informacjom dostarczonym przez tajnych współpracowników bezpieki, w tym niestety samego Stanisława Wnuka „Opala”, „Zapora” został aresztowany w Nysie wraz ze swoim adiutantem Jerzym Miatkowskim „Zawadą”. W ręce ubeków wpadli również mający mu towarzyszyć w wyjeździe Władysław Siła-Nowicki „Stefan”, Arkadiusz Wasilewski „Biały”, Edmund Tudruj „Mundek”, Stanisław Łukasik „Ryś”, Roman Groński „Żbik” i Tadeusz Pelak „Junak”. Aresztowani zostali poddani intensywnym przesłuchaniom w Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa Publicznego w Będzinie, a następnie w więzieniu przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie.
Jak wspominała narzeczona Dekutowskiego: chciałam wtedy przyjechać do niego […] Nawet rodzonej siostry nie chcieli na początku dopuścić do „Zapory”. Wiem z relacji, że kiedy przyszedł na widzenie, miał tak zmienioną twarz, że w pierwszej chwili nie mogła go poznać, tak był torturowany. Dla jeszcze większego upokorzenia w trakcie procesu, w wyniku którego wszyscy z wyjątkiem Władysława Siła-Nowickiego zostali skazani na śmierć, „Zaporczycy” musieli być przebrani w niemieckie mundury.
Pomimo tego jak zapisał w swoim pamiętniku kpt. „Uskok”: Z jak najwyższym uznaniem należy ocenić postawę aresztowanych. Był to bodajże jedyny z poważniejszych procesów, w którym nie udało się komunistom opluwać sądzonych przez samooskarżenie. Z tego powodu nie robili nawet rozgłosu z rozprawy. Niewątpliwie naszym bohaterom przez rok nie oszczędzono prób zmierzających do zrobienia szmaty z człowieka, a jednak pozostali ludźmi.
Sam dowódca „Zaporczyków”, doskonały żołnierz i prawy człowiek wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie został skazany na siedmiokrotną karę śmierci. Zachowując do końca niezłomną postawę podjął jeszcze nieudaną próbę ucieczki. Wyrok wykonano wieczorem 7 marca 1949 roku. Major Hieronim Dekutowski oraz sześciu jego żołnierzy, ponownie przebranych w niemieckie mundury, zostało zamordowanych w mokotowskim więzieniu. Miejsce ich pochówku pozostawało tajemnicą przez 63 lata. Dopiero podczas prac ekshumacyjnych prowadzonych w 2012 roku przez Instytut Pamięci Narodowej na terenie kwatery „Ł” Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach natrafiono na dół, w który wrzucono „Zaporę” i jego ludzi. Ich długa, żołnierska droga zakończyła się 27 września 2015 roku, kiedy wreszcie spoczęli pochowani z należnymi honorami w Panteonie – Mauzoleum Wyklętych – Niezłomnych na wojskowych Powązkach.