Klub Gazety Polskiej Elbląg 2 w miejscowości FISZEWO złożył wieniec i zapalił znicze pod pomnikiem zamordowanych Powstanców Listopadowych .
W. Pietras, J. Ciborowski, P. Jancewicz, J. Grabowski,
W. Szierzpichowski, L. Łubiński, W. Wadołowski,
S. Małachowski
W nocy z
29 na 30 listopada 1830 r. wybuchło Powstanie Listopadowe
W nocy z 29 na 30 listopada spiskowcom nie udało się zrealizować
wszystkich zamierzeń. Grupie spiskowców atakującej Belweder z Ludwikiem
Nabielakiem i Sewerynem Goszczyńskim na czele nie powiodła się próba pojmania
wielkiego księcia Konstantego
Rok 1830 przyniósł w Królestwie Polskim radykalizację nastrojów wśród
robotników i rzemieślników, wynikającą m.in. ze wzrostu cen żywności i
pojawiającego się bezrobocia. W stolicy dochodziło do drobnych rozruchów, a
nawet strajków. Ta sytuacja wpłynęła na postawę spiskowców. Zaczęli oni liczyć
na wsparcie warszawiaków w chwili rozpoczęcia walk.
Na wzrost napięcia w Królestwie Polskim, a w rezultacie również na
wybuch powstania, duży wpływ miały także wydarzenia rozgrywające się w Europie.
W lipcu wybuchła rewolucja we Francji, a w sierpniu Belgowie rozpoczęli walkę o
niepodległość, której celem było oderwanie się od Holandii. Te wystąpienia,
jako sprzeczne z ustaleniami Kongresu Wiedeńskiego, skłoniły cara Mikołaja I do
rozpoczęcia przygotowań do zbrojnej interwencji przeciwko Belgii i ewentualnie
Francji
Ogłoszenie 19 i 20 listopada 1830 roku rozkazu stawiającego w stan
pogotowia armię rosyjską i Wojsko Polskie zasadniczo wpłynęło na decyzję
przywódców tajnej organizacji Wysockiego o podjęciu natychmiastowych działań w
celu rozpoczęcia powstania. Reakcja ta wywołana była nie tylko obawą przed
wspólną walką z żołnierzami rosyjskimi przeciwko Francuzom i Belgom. Zdaniem
historyków spiskowcy domyślali się, że projektowana wyprawa wojenna stanowiła
zasłonę dymną przed wprowadzeniem do Królestwa oddziałów rosyjskich celem
pacyfikacji kraju, zniesieniu konstytucji i likwidacji Wojska Polskiego.
Ponadto część członków sprzysiężenia zdawała sobie sprawę, że policja wykryła
niektóre jego ogniwa i wkrótce nastąpić mogą aresztowania.
Wybuch powstania wyznaczono na 29 listopada na godz. 18. Początek nocy
listopadowej tak opisywał ppor. Piotr Wysocki: "O godzinie szóstej dano
znak jednoczesnego rozpoczęcia wszystkich działań wojennych przez zapalenie
browaru na Solcu w bliskości koszar jazdy rosyjskiej. Wojska polskie ruszyły z
koszar do wskazanych stanowisk. Ja pośpieszyłem do koszar podchorążych. W
salonie podchorążych odbywała się wtenczas lekcja taktyki. Wbiegłszy do sali,
zawołałem na dzielną młodzież: +Polacy! Wybiła godzina zemsty. Dziś umrzeć lub
zwyciężyć potrzeba! Idźmy, a piersi wasze niech będą Termopilami dla wrogów!+.
Na tę mowę i z dala grzmiący głos: +Do broni! Do broni!+, młodzież porwała
karabiny, nabiła je i pędem błyskawicy skoczyła za dowódcą. Było nas stu
sześćdziesięciu kilku!".
W nocy z 29 na 30 listopada spiskowcom nie udało się zrealizować
wszystkich zamierzeń. Grupie spiskowców atakującej Belweder z Ludwikiem
Nabielakiem i Sewerynem Goszczyńskim na czele nie powiodła się próba pojmania
wielkiego księcia Konstantego. Część konspiratorów nie widząc umówionego
sygnału do rozpoczęcia walki, jakim było podpalenie browaru na Solcu, nie
przystąpiła do działania lub uczyniła to z opóźnieniem. Pożar natomiast
zaalarmował oddziały rosyjskie. W tym czasie w Warszawie stacjonowało 6,5 tys.
żołnierzy rosyjskich i 9,8 tys. polskich.
Podchorążowie z Łazienek po krótkich walkach z przeważającymi liczebnie
oddziałami rosyjskimi musieli przebijać się w stronę pl. Trzech Krzyży. Idąc przez
Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście zamieszkane przez bogate mieszczaństwo i
arystokrację wznosili okrzyki "Do broni, Polacy!", jednak reakcją na
ich wezwania było jedynie zamykanie bram i okiennic. Napotykani przez
spiskowców wyżsi oficerowie polscy odmawiali udziału w "młodzieńczej
awanturze" i nie chcieli stanąć na czele powstania. Część z nich za swój
sprzeciw zapłaciła śmiercią. W Noc Listopadową zginęło z rąk spiskowców sześciu
polskich generałów: Maurycy Hauke, Stanisław Trębicki, Stanisław Potocki,
Ignacy Blumer, Tomasz Siemiątkowski i Józef Nowicki oraz kilku innych polskich
oficerów.
Piotr Wysocki wciąż jednak liczył na pozyskanie mieszkańców Starego
Miasta, dlatego kierował się w stronę Arsenału. Miał także nadzieję, że
oficerowie należący do sprzysiężenia zdołają przeciągnąć na stronę powstania
większość oddziałów Wojska Polskiego. Część regularnych oddziałów polskich
rzeczywiście opowiedziała się za powstaniem, jednak wiele polskich jednostek
było zdezorientowanych i albo zajęło stanowisko neutralne albo pozostało pod
komendą ks. Konstantego.
Momentem zwrotnym Nocy Listopadowej stało się zdobycie przez warszawski
lud Arsenału. Nastąpiło to ok. godz. 21 przy współudziale żołnierzy 4. pułku
piechoty. Po północy jednostki Wojska Polskiego popierające insurekcję razem z
uzbrojonym ludem opanowały rejon Starego Miasta, Arsenału i Powiśla,
kontrolując także mosty oraz Pragę.
Momentem zwrotnym Nocy Listopadowej stało się zdobycie przez warszawski
lud Arsenału. Nastąpiło to ok. godz. 21 przy współudziale żołnierzy 4. pułku
piechoty. Po północy jednostki Wojska Polskiego popierające insurekcję razem z
uzbrojonym ludem opanowały rejon Starego Miasta, Arsenału i Powiśla,
kontrolując także mosty oraz Pragę.
Z kolei oddziały rosyjskie i jednostki polskie wierne wielkiemu księciu
Konstantemu znajdowały się na północy w okolicach pl. Broni oraz na południu w
al. Ujazdowskich, gdzie dowodził sam ks. Konstanty. Neutralne jednostki polskie
stały na placach: Bankowym, Saskim i Krasińskich.
W ciągu nocy powstańcy opanowywali kolejno: Leszno oraz place Bankowy i
Saski. Ok. godz. 8 rano w ich rękach znajdowało się już całe miasto z wyjątkiem
pl. Broni i al. Ujazdowskich. Wielki książę Konstanty nie zdecydował się na
szturmowanie stolicy i wycofał wierne sobie oddziały do Wierzbna.
30 listopada Warszawa była wolna, ale jej społeczeństwo - podzielone.
Najważniejszym wówczas pytaniem było, czy podejmować otwartą walkę z Rosją, czy
też szukać z nią kompromisu.
Warszawski lud opowiadał się za walką. Jednak wobec braku rządu
powstańczego władzę przejęli konserwatyści. Próby negocjacji z ks. Konstantym,
podjęte przez Radę Administracyjną, która nie wierzyła w powodzenie powstania i
liczyła na porozumienie z księciem, zostały storpedowane przez klub
patriotyczny złożony głównie z inteligencji, na czele którego stanął Joachim
Lelewel, a jednym z najaktywniejszych członków był Maurycy Mochnacki.
Na skutek nacisków klubu 3 grudnia 1830 roku powołano Rząd Tymczasowy,
na czele którego stanął ks. Adam Jerzy Czartoryski, a w jego skład wszedł m.in.
Lelewel. Rokowania z ks. Konstantym zakończono ustaleniem, iż znajdujące się
przy nim jednostki polskie wrócą do Warszawy, natomiast sam książę razem z
wojskami rosyjskimi odejdzie w stronę granicy.
30 lat po zakończeniu powstania rocznica jego wybuchu stała się okazją
do organizacji wielkiej manifestacji patriotycznej mieszkańców Warszawy.
Odśpiewano wówczas pieśń skomponowaną przez Alojzego Felińskiego na cześć cara
Aleksandra I, zmieniając jej refren na: "Ojczyznę wolną racz nam wrócić
Panie". Manifestacja była jednym z wielu wystąpień, związanych ze wzrostem
postaw antyrosyjskich, których wynikiem był wybuch w 1863 roku Powstania
Styczniowego. (PAP)