Elbląskie ofiary stanu wojennego
- wojny zbrodniarza komunistycznego i
jego kliki przeciwko Narodowi Polskiemu
16 grudnia 1981 r.
Zginęli w czołgu
Zginęli w czołgu
Był 16 grudnia 1981 roku, od kilku dni obowiązywał stan wojenny. Przed
szóstą rano z jednostki przy ul. Grottgera z Elbląga w kierunku Gdańska wyruszyła kolumna
samochodów, a chwilę później czołgi. Na szosie E-81 w kierunku Gdańska czołgi
mknęły z szybkością 60 km/h i doganiły kolumnę. Za Nowym Dworem, gdy próbowały
wyjść na czoło, jeden stracił przyczepność i przełamując barierę wpadł do
zamarzniętej rzeki Linawy. Kolumna pędziła dalej, zatrzymał się tylko jeden z
samochodów, ale po czołgu nie było śladu. W radiostacji słychać było tylko na
przemian przekleństwa i wzywanie Boga. Dopiero kilka dni później ściągnięto
wielki dźwig. Czołg był przewrócony gąsienicami do góry i miał otwarty właz. W
środku były ciała trzech żołnierzy, czwarty wypadł w chwili katastrofy i utonął
wraz z kolegami pod lodem. O tragedii nie można było mówić, ale nie dało się
też jej ukryć. Zwłaszcza, że jeszcze przez kilka dni w miejscu katastrofy stał
wojskowy samochód, a nurek przeszukiwał dno w poszukiwaniu broni i amunicji,
które wypadły z czołgu.
Dwanaście lat
później, 16 grudnia 1993 r., ówczesny biskup elbląski Andrzej Śliwiński
poświęcił krzyż i tablicę upamiętniającą tragedię. Była kompania honorowa,
władze samorządowe i wojewódzkie, były rodziny poległych w wypadku żołnierzy. Ich
nazwiska nie są już skrywaną tajemnicą: dowódca czołgu - kpr. podchor. Marian
Pudlak, działonowy - kpr. Wiesław Stankiewicz (elblążanin), kierowca mechanik -
st. szer. Roman Tofiluk i ładowniczy - st. szer. Henryk Krosno. Pośmiertnie
członków załogi awansowano do stopnia sierżanta, a dowódcę do stopnia
podporucznika
Oświadczenie naszego członka- klubowicza Kuczury Freda
" JJestem świadkiem tych wydarzeń,byłem wówczas w tej jednostce,chociaż nie podlegaliśmy pod pułk,tylko pod dywizję-byłem orkiestrantem i jako orkiestrant uczestniczyłem w uroczystości pogrzebowej kaprala Stankiewicza.Oficer polityczny stwierdził nad grobem,że zginąć za ojczyznę jest sprawą piękną,po chwili podszedł ksiądz Lachowicz z zabytkowego i stwierdził:"Zginąć za ojczyznę jest rzeczą piękną,ale zginąć za ojczyznę..."Politruk zwiesił głowę."
Zbrodniarze Wron
Oświadczenie naszego członka- klubowicza Kuczury Freda
" JJestem świadkiem tych wydarzeń,byłem wówczas w tej jednostce,chociaż nie podlegaliśmy pod pułk,tylko pod dywizję-byłem orkiestrantem i jako orkiestrant uczestniczyłem w uroczystości pogrzebowej kaprala Stankiewicza.Oficer polityczny stwierdził nad grobem,że zginąć za ojczyznę jest sprawą piękną,po chwili podszedł ksiądz Lachowicz z zabytkowego i stwierdził:"Zginąć za ojczyznę jest rzeczą piękną,ale zginąć za ojczyznę..."Politruk zwiesił głowę."
Zbrodniarze Wron