sobota, 15 grudnia 2018

Elbląskie ofiary stanu wojennego









Elbląskie ofiary stanu wojennego
- wojny zbrodniarza komunistycznego i jego kliki przeciwko Narodowi Polskiemu


16 grudnia 1981 r.
     Zginęli w czołgu




Był 16 grudnia 1981 roku, od kilku dni obowiązywał stan wojenny. Przed szóstą rano z jednostki przy ul. Grottgera  z Elbląga w kierunku Gdańska wyruszyła kolumna samochodów, a chwilę później czołgi. Na szosie E-81 w kierunku Gdańska czołgi mknęły z szybkością 60 km/h i doganiły kolumnę. Za Nowym Dworem, gdy próbowały wyjść na czoło, jeden stracił przyczepność i przełamując barierę wpadł do zamarzniętej rzeki Linawy. Kolumna pędziła dalej, zatrzymał się tylko jeden z samochodów, ale po czołgu nie było śladu. W radiostacji słychać było tylko na przemian przekleństwa i wzywanie Boga. Dopiero kilka dni później ściągnięto wielki dźwig. Czołg był przewrócony gąsienicami do góry i miał otwarty właz. W środku były ciała trzech żołnierzy, czwarty wypadł w chwili katastrofy i utonął wraz z kolegami pod lodem. O tragedii nie można było mówić, ale nie dało się też jej ukryć. Zwłaszcza, że jeszcze przez kilka dni w miejscu katastrofy stał wojskowy samochód, a nurek przeszukiwał dno w poszukiwaniu broni i amunicji, które wypadły z czołgu.

     Dwanaście lat później, 16 grudnia 1993 r., ówczesny biskup elbląski Andrzej Śliwiński poświęcił krzyż i tablicę upamiętniającą tragedię. Była kompania honorowa, władze samorządowe i wojewódzkie, były rodziny poległych w wypadku żołnierzy. Ich nazwiska nie są już skrywaną tajemnicą: dowódca czołgu - kpr. podchor. Marian Pudlak, działonowy - kpr. Wiesław Stankiewicz (elblążanin), kierowca mechanik - st. szer. Roman Tofiluk i ładowniczy - st. szer. Henryk Krosno. Pośmiertnie członków załogi awansowano do stopnia sierżanta, a dowódcę do stopnia podporucznika

Oświadczenie naszego członka- klubowicza Kuczury Freda
JJestem świadkiem tych wydarzeń,byłem wówczas w tej jednostce,chociaż nie podlegaliśmy pod pułk,tylko pod dywizję-byłem orkiestrantem i jako orkiestrant uczestniczyłem w uroczystości pogrzebowej kaprala Stankiewicza.Oficer polityczny stwierdził nad grobem,że zginąć za ojczyznę jest sprawą piękną,po chwili podszedł ksiądz Lachowicz z zabytkowego i stwierdził:"Zginąć za ojczyznę jest rzeczą piękną,ale zginąć za ojczyznę..."Politruk zwiesił głowę."


Zbrodniarze Wron