Idźmy drogą
Marszałka. Pamiętajmy o Piłsudskim, nie słuchajmy zdrajców
Gdyby szukać męża stanu, któremu
Polska zawdzięcza w ostatnich wiekach najwięcej, nie da się uczciwie wskazać na
kogoś innego niż Józef Piłsudski. Bo choć niewolny od ludzkich błędów,
wypominanych mu przez jego przeciwników, stworzył wizję polityki, która
pozwoliła odbudować niepodległe państwo i dać siłę Polakom, by o tę
niepodległość byli zdolni się upominać w następnych pokoleniach. Owa siła,
legenda Józefa Piłsudskiego, dziś najbardziej przeraża koniunkturalistów i
zdrajców.
Józef Piłsudski nie tworzył ideowych
projektów charakterystycznych dla utopii drugiej połowy XIX w. i początku XX w.
Jego celem było odbudowanie wolnej Polski dzięki możliwościom, które dawała mu
teraźniejszość i zgodnie z tradycją, którą Polacy przechowali w sercach.
Patriotyzm Piłsudskiego był naturalny, przekazany w szlacheckim domu, taki,
jakim go pamiętali rodzice i dziadkowie. Pierwszym świadomym doświadczeniem
wolnej Polski było wspomnienie powstania styczniowego. Urodzony trzy lata po
jego upadku, wychowywał się w kulcie bohaterów, którzy sięgnęli po oręż, by
przywrócić Polskę. Powstanie stworzyło państwo podziemne z rządem narodowym i
wieloma instytucjami. W swojej geopolityce nawiązywało do Rzeczpospolitej
Trojga Narodów, bo tylko wspólny wysiłek narodów zamieszkujących dawną
republikę mógł przywrócić wolność. Pamięć powstania styczniowego tak wryła się
działalność Piłsudskiego, że kiedy przyszła wolna Polska, kazał wszystkich
żyjących bohaterów odznaczyć i każdemu dał prawo noszenia munduru Wojska
Polskiego. Nie musiał więc Piłsudski opisywać ideowo nowej Polski, bo była nią
ta stara, o którą bili się jego przodkowie.
Jak poruszyć naród
Związek Piłsudskiego z socjalistami
pewnie jest przedmiotem największych kontrowersji, ale socjalizm był czymś
zupełnie innym dla jego pokolenia. Duch rewolucyjny, panujący w miastach zaboru
rosyjskiego, doskonale łączył się z planami wysadzenia caratu z tronu,
największego gnębiciela narodów. Piłsudski, jak i wielu jemu współczesnych,
chciał uniknąć błędu swoich przodków, kiedy walka o niepodległość stawała się
tylko walką elit. Po niepodległość sięgnąć mógł jedynie cały naród, widząc w
tym również szansę na równość i wolność. Kiedy użył skutecznie socjalizmu,
pozbył się go bez zbytnich sentymentów, bo czerwony tramwaj dojechał do
przystanku niepodległość.
Walczyć tylko słowem się nie da
Czyn zbrojny, charakterystyczny dla
wizerunku Piłsudskiego, był jedynie sposobem walki. Ale Polacy wcale do takiego
czynu masowo zdolni nie byli. W miarę zbliżania się wielkiej wojny, a potem
przełamywania frontu, który na wschodzie przebiegał przez tereny dawnej
Rzeczypospolitej, liczyła się jedynie zdolność do pozyskania siły zbrojnej.
Tylko polskie oddziały były atutem do wymuszenia licytacji zaborców o naszą
niepodległość. Sukcesy tych oddziałów na froncie wymusiły kolejne deklaracje co
do tworzenia przez nich instytucji polskiego państwa. To bohaterstwo i krew
legionistów Piłsudskiego przesądziły o powrocie sprawy polskiej na arenę międzynarodową.
Warszawie niepodległość przyniosły
oddziały Polskiej Organizacji Wojskowej. Choć Niemcy byli słabi i bić się nie
chcieli, jednak potrzebny był ktoś, kto ich z Warszawy wyprowadzi. Dzięki temu
mógł powstać rząd, który został uznany na arenie międzynarodowej i który od
razu dysponował siłą zbrojną.
Jak wybrać sojusznika
Rosja okupowała największe polskie
tereny. Nie dawała też żadnej szansy na rozwój polskich instytucji. Wybór na
sojusznika Austro-Węgier był więc czysto pragmatyczny. Na terenie Austro-Węgier
można było szkolić oddziały strzeleckie i przygotowywać zbrojne powstanie
przeciwko Rosji. I wreszcie rzecz najważniejsza, Austro-Węgry wraz z Niemcami
ogarnęły po wybuchu wojny niemal całość terenów I Rzeczpospolitej. Było więc z
kim i co negocjować. Kiedy Niemcom i Austriakom doszedł w 1917 r. potężny
przeciwnik w postaci USA, Piłsudski wywołał bunt, który dał mu później dogodne
warunki do przejścia na drugą stronę. Potraktował więc sojusze pragmatycznie,
zgodnie z jak najlepiej pojętym interesem Polski. Przewidział w tym wszystkim
rozwój sytuacji na arenie międzynarodowej.
A Rosja jak najmniejsza i jak najdalej
Powodem nienawiści wszystkich
sługusów Moskwy była chęć odepchnięcia Rosji od Polski – jak najdalej. Próba
budowy państwa federacyjnego, sojusz z atamanem Petlurą i wreszcie wojna
polsko-bolszewicka – to wszystko składało się na wielki plan oddalenia zagrożenia
ze Wschodu. Ta próba w wyniku wewnętrznych walk politycznych w Polsce się nie
powiodła, co było zapewne zaczątkiem nieszczęścia w 1939 r. Hitler dostał na
tyle silnego partnera na Wschodzie, by z nim dzielić Europę. Ale to już inna
historia.
Pamiętajmy o Piłsudskim
Józef Piłsudski (niedawno minęła
rocznica jego śmierci) od zawsze był zwalczany przez tych, którzy Polskę
chcieli związać z Moskwą. Koncepcja polityczna Piłsudskiego oznaczała
bezpieczeństwo i niepodległość dla Polski, a także kres imperializmu Kremla.
Wielkim triumfem wrogów Marszałka
jest to, że w dniu święta naszej niepodległości organizatorzy marszu nie są w
stanie złożyć pod jego pomnikiem nawet wiązanki kwiatów. Ta dziwna zawziętość
to coś więcej niż tylko ideologiczne różnice. Bo Rosja nauczyła się, że zamiast
zwalczać patriotyzm trzeba się ubrać w jego szaty, by patriotów pokierować na
ślepy tor albo nawet i do zdrady.